piątek, 15 listopada 2013

Inny głos

Teraz, gdy moi bliscy nie żyją, ich historię opowiadają inni. O istnieniu niektórych osób, z którymi w przeszłości splatały się losy mojej rodziny, nie wiedziałem. Teraz ich wspomnienie do mnie dociera. Wspomnienie wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat, z odległego zakątka dzisiejszej Ukrainy. Dużą przyjemność daje taka nowa perspektywa, z której obejrzeć można wycinek życia swoich przodków. Ale jeszcze większą - gdy usłyszeć można o nich coś, o czym nie miało się pojęcia...

Żuławy Wiślane - tzw. Ziemie Odzyskane. Tu mieszka pani W. z Dawidowiczów. Przeczytawszy wpisy na blogu, odezwał się do mnie niedawno jej syn. U Dawidowiczów moi pradziadkowie, Józef i Józefa Rogalscy, wraz z trójką dzieci - w tym moją babcią Bożeną - wynajmowali na Pańskiej Dolinie pokój. Lista adresów, pod którymi w czasie wojny mieszkali, jest bardzo długa. Pańska Dolina to zatem jeden z wielu przystanków w ich wołyńskiej wędrówce. Nigdzie nie zostawali dłużej. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie przyszła od pani W. 

Internet: http://www.wolyn.ovh.org/opisy/panska_dolina-01.html.

Pradziadek był oficerem Wojska Polskiego. To obawa przed wywózką na Sybir była główną przyczyną częstych przeprowadzek Rogalskich. Po dłuższym pobycie w Łucku, postanowili oni przenieść się na wieś. Do Dawidowiczów sprowadził ich w 1940 r. Baranowski - też mieszkaniec Pańskiej Doliny, przypuszczalnie znajomy pradziadka. W domu Baranowskich trzy lata później organizowała się siedziba polskiej samoobrony przed oddziałami UPA. Rogalscy mieszkali na Pańskiej Dolinie niecałe dwa lata. Po wkroczeniu wojsk niemieckich w lipcu 1941 r. wyprowadzili się z powrotem do Łucka. W późniejszym czasie losy obu rodzin, Dawidowiczów i Rogalskich, jeszcze raz się zetknęły. W 1943 r., gdy nasiliły się ataki ukraińskich partyzantów, Dawidowiczowie postanowili wyprowadzić się do miasta, licząc, że tam będzie bezpieczniej. Trafili do Łucka, gdzie osiąść pomogli im Rogalscy, których mieszkanie tuż przy łuckim zamku pamięta pani W. Z zapisków mojej babci znam dokładny adres: ul. Lubarta 1a. Dom ten stoi do dziś. Jest w nim restauracja, którą, będąc ostatnio na Ukrainie, odwiedziłem.

Później drogi Dawidowiczów i Rogalskich się rozeszły. Pani W. przez lata nie wiedziała, co stało się z moją babcią i jej bliskimi. Tymczasem obie rodziny (z wyjątkiem mojego pradziadka) po wojnie w ramach  akcji repatriacyjnej przyjechały do Polski.

Niedawno w tej sprawie pojawił się jeszcze inny głos. To pamięć Ukrainki, pani H., która wychowała się na Pańskiej Dolinie. Staruszka mieszka obecnie w Łucku. Jej nazwisko odnalazłem na mapce Pańskiej Doliny z lat 40. Dotarła do niej pani Maria, którą poznałem na Ukrainie - bardzo zaangażowana w moje poszukiwania. Wczoraj wysłałem do niej kilka zdjęć pradziadków i babci. Czy pani H. ich pamięta? Co będzie mogła mi na ich temat powiedzieć? Niebawem się przekonam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz