środa, 23 stycznia 2013

Drugorzędni


Exegi monumentum aere perennius (…)
                                                             Horacy

Większości z nas nie udaje się na dłużej zapisać w pamięci potomnych. Sam fakt urodzenia i śmierci to dokonanie zbyt małe, by zbudować sobie trwalszy pomnik. Grób i tabliczka z nazwiskiem na cmentarzu zwykle nikną po kilkudziesięciu latach. Czasem nawet szybciej. Dopóki żyją ci, którzy nas pamiętają, którzy nas znali, trwamy w ich wspomnieniach. Później nasze miejsce zajmą nowe pokolenia.

Prowadząc poszukiwania genealogiczne, zwykle skupiamy się na przodkach w linii prostej. Za cel stawiamy sobie sięgnąć jak najdalej wstecz. Linie boczne traktujemy drugorzędnie, marginalizujemy je. To w nich jednak jest najwięcej osób, po których ślady istnienia znikają najszybciej: bezpotomnych.

Składając gałęzie rodziny Rogalskich – moją i Małgosi Nowaczyk – powstał rozbudowany wykres (post Pod prąd), dzięki któremu pamięć o naszych wspólnych przodkach oraz ich bliskich z bocznych linii będzie trwała może trochę dłużej niż przeciętnie. W innej formie niż kiedyś – okrojonej, uboższej, sprowadzonej do pozbawionych głębszego kontekstu krótkich wzmianek. Imiona oraz daty i miejsca, z którymi wiążą się najważniejsze wydarzenia poszczególnych osób, mogą niewiele mówić. Niekiedy pozostaje spore pole dla naszej wyobraźni.

Wykres Rogalskich zawiera wyjątkowo dużo osób, które nie dożyły pełnoletniości. Przykładowo: spośród dzieci Wawrzyńca i Reginy przeżył tylko Mateusz, czworo jego rodzeństwa zmarło przed ukończeniem osiemnastu lat. Prapradziadek Michał z kolei miał siedmioro rodzeństwa, z którego – jak dotychczas ustaliłem – troje zmarło, przeżywszy zaledwie rok. Wszyscy umierali na gruźlicę. Zgony przypadały w dość dużych odstępach czasowych. Źródłem zakażenia mogły być prątki przeniesione od chorego, które potrafią uwolnić się po kilku latach. Rozwojowi choroby sprzyjają też niekorzystne warunki higieniczne panujące w domu. Rodzina  kilkakrotnie zmieniała miejsce zamieszkania. Z Nowej Wisi koło Kaźmierza przenieśli się do Gorszewic. Z Gorszewic do Gaju Wielkiego, następnie do Stramnicy, znowu do Gaju Wielkiego i na końcu – do Młodaska. W poszczególnych miejscowościach rodziły się i umierały kolejne dzieci. Można doszukiwać się zależności w szerzącej się w domu Rogalskich gruźlicy i częstych przeprowadzkach. Czy w kolejnych miejscach szukali oni dla siebie lepszych warunków?  

Analizując rozwijanie się bocznych linii naszych przodków, całościowy obraz rodziny staje się pełniejszy. Wiele kwestii możemy sobie dopowiedzieć. Czasem pozostaną one tylko w formie przypuszczeń.

2 komentarze:

  1. Piękny-fajny ten Twoj blog .Zostaję i rozgoszczę się jeśli pozwolisz.Pozdrawiam ciepło i wiosennie z Dobrych Czasów i zapraszam w odwiedzinki.J.

    OdpowiedzUsuń