środa, 5 grudnia 2012

Weryfikacja


Ślady po bracie mojego pradziadka Józefa Rogalskiego zacierają się. Był – tyle wiadomo. Zmarł – nietypowo. Powiesił się? Raczej zastrzelił. Chyba miał żonę. Dzieci? – nie wiadomo. Jak miał na imię? Czym się zajmował? – pytania bez odpowiedzi...

Bez większego przekonania – rutynowo – sprawdzam Bazę Systemu Indeksacji Archiwalnej. Wyszukiwarka wyświetla długą listę osób o nazwisku Rogalski. Wpisów w ostatnim czasie przybyło. Wśród nich – informacje o narodzinach Antoniego Rogalskiego i Julianny Rogalskiej.  Oboje okazali się być starszym rodzeństwem Józefa! Mój pradziadek miał więc zarówno brata – o którym miałem dotychczas bardzo mgliste pojęcie – jak i siostrę – o której istnieniu z kolei w ogóle nie wiedziałem.

Niechlubna śmierć ściągnęła na brata pradziadka rodzaj rodzinnego ostracyzmu: jego imię praktycznie wymazano z drzewa genealogicznego. Wśród najbliższych zapanowała zmowa milczenia na ten temat. Czy odnaleziony Antoni jest właśnie bratem-samobójcą? Na razie mogę jedynie tylko tak przypuszczać. Liczę jednak, że uda mi się niedługo zweryfikować te informacje.

Na marginesie aktów urodzenia Antoniego i Julianny dopisano również datę i miejsce ich zgonów. Oboje zmarli w Poznaniu, krótko po zakończeniu drugiej wojny światowej. Na myśl przyszła mi dostępna w bibliotece cyfrowej książka adresowa Poznania z lat międzywojennych. Sprawdziłem: w mieście mieszkał wówczas tylko jeden Antoni Rogalski i jedna Julianna Rogalska. Czy te osoby to moi krewni? Nie wiem. Wysoce prawdopodobne jest, że Julianna, wychodząc za mąż, zmieniła nazwisko.

Urząd stanu cywilnego niestety nie udostępni mi danych Antoniego i Julianny. Jestem jedynie zstępnym ich brata, co – w myśl przepisów – nie upoważnia mnie do wglądu w akta zgonu. Pozostają poszukiwania w poznańskich parafiach.

Pierwsza próba ustalenia ostatniego miejsca zamieszkania i parafii, na terenie której zmarli Antoni i Julianna, nie powiodła się. Założyłem, że osoby z książki adresowej są tymi właściwymi. Ten trop prowadził do parafii w dekanacie śródmiejskim: Świętego Marcina i Bożego Ciała. Wysłałem maile do biur parafialnych z pytaniem o możliwość sprawdzenia wpisów w księgach zgonów. Niestety, w żadnym z nich nie znaleziono osób o takim nazwisku. Mile zaskoczyło mnie jednak poważne potraktowanie mojej prośby. Proboszcz jednej z tych parafii osobiście do mnie oddzwonił, informując że przeszukano zarówno księgi zgonów, jak i księgi cmentarne.

Kolejna próba – kontakt z parafią pw. Ducha Świętego w poznańskim Antoninku. Ktoś niedawno wspomniał, że być może brat-samobójca mieszkał właśnie w tej części miasta, włączonej w granice miasta w 1940 r. Teraz jednak zastanawiam się, czy przypadkiem sugestia Antonika nie wzięła się z błędnego skojarzenia z imieniem brata pradziadka. Zwyczajne przeinaczenie faktów. Czas zaciera wspomnienia. Sprawdzić jednak nie zaszkodzi.

Pozostaje jeszcze inna kwestia. Obecnie obowiązujący Kodeks Prawa Kanonicznego nie wymienia samobójców jako tych, którym powinno się odmówić pogrzebu kościelnego. Zmiana przepisów nastąpiła jednak dopiero w latach 80. poprzedniego stulecia. Pogrzeb brata mojego pradziadka prawdopodobnie był więc ceremonią świecką. W księgach parafialnych fakt ten mógł nie być nawet odnotowany. Pewności jednak nie mam.

Historii rodzinnej nie naprawię. Mogę jedynie starać się odkryć jej prawdziwy przebieg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz