„W jednym z poznańskich
komisariatów MO zgłoszono, że w mieszkaniu przy ul. Browarnej (…) znajduje się
trup mężczyzny. Przybyła na miejsce milicja stwierdziła, że jest to niejaki
Antoni Rogalski, zamieszkały tamże, który pozbawił się życia wystrzałem z
rewolweru. Dalsze dochodzenie w celu ustalenia przyczyny samobójstwa w toku.”
Takiej
treści artykuł znalazłem dzisiaj w archiwalnym wydaniu Głosu Wielkopolskiego z 10 stycznia 1948 r. Moją uwagę przykuł sensacyjny tytuł: „Pozbawił się życia wystrzałem z rewolweru”. Wzmianka bez cienia wątpliwości dotyczy brata mojego pradziadka, którego historię próbuję od dłuższego czasu odtworzyć! Bezpardonowa dziennikarska demaskacja – upubliczniająca nazwisko i dokładny
adres samobójcy – jest dla mnie dzisiaj miłą niespodzianką.
Pomysł,
żeby sprawdzić lokalne gazety przyszedł mi do głowy dopiero wczoraj. Poznańska biblioteka miejska przechowuje wszystkie archiwalne numery najważniejszych
dzienników wielkopolskich. Liczyłem, że rodzina zamieściła nekrolog,
informujący o śmierci brata mojego pradziadka, Antoniego. Datę zgonu – podobnie zresztą jak jego imię – poznałem zaledwie kilkanaście dni temu. Okoliczności, w jakich zakończył życie, były jedynie domysłem. Tymczasem natknąłem
się dzisiaj na wiadomość, która rozwiała zupełnie moje wątpliwości i odsłoniła nowe fakty.
Ulica
Browarna leży w poznańskim Antoninku. Trop był więc słuszny. Proboszcz tamtejszej
parafii nie znalazł w księdze zgonów z 1948 r. Antoniego Rogalskiego. Samobójcza
śmierć prawdopodobnie była powodem, dla którego odmówiono mu katolickiego
pogrzebu. Teraz czekam na odpowiedź od zarządcy pobliskiego cmentarza
komunalnego. Grób prawdopodobnie się nie zachował, ale może księgi cmentarne
powiedzą coś więcej. Przypuszczalnie nawet najbliższa rodzina, w tym moja
babcia, nie uczestniczyła w pogrzebie Antoniego...
Sprawdziłem
– pod adresem, gdzie – jak przeczytałem w artykule – mieszkał i zastrzelił się
mój krewny, stoi dzisiaj piętrowy dom
jednorodzinny…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz